Monika Pyrek-Rokita – wielokrotna medalistka mistrzostw świata w lekkoatletyce
Po zakończeniu kariery sportowej nie da się leżeć na kanapie
Zakładałam, że kiedy skończę uprawiać sport, to przynajmniej przez dwa lata będę leżeć na kanapie i nie ruszę nawet palcem. Oczywiście to były tylko marzenia, bo jak się przez 18 lat uprawiało sport bardzo aktywnie, zawodowo, to działa jak uzależnienie. Tak więc po zakończeniu kariery sportowej poleżałam ze dwa miesiące, a później musiałam coś robić. Tęskniłam do aktywności, oczywiście nie w takim wymiarze jak w sporcie profesjonalnym, takiej 3 razy w tygodniu po pół godziny. Na przykład – stretching w poniedziałek, joga w środę, a w niedzielę – bieganie. To całkowicie zaspokaja moje potrzeby. Biorąc po uwagę wszystkie obowiązki w skali tygodnia to niewiele, a daje naprawdę dobre efekty.
Sportowiec – wzór dla innych
Zawsze podkreślałam (a też obserwuję innych byłych sportowców i niektórzy nie myślą podobnie, co zresztą widać po ich sylwetce), że jednak sportowiec powinien być wzorem dla innych. Nawet po zakończeniu kariery sportowej, kiedy już nie trenuję, dbam o siebie, podobam się sobie fizycznie. Myślę, że to jest bardzo ważne. Ja zawsze wiedziałam, że nawet jak się nie będę ruszać, ale będę zadowolona z tego, jak wyglądam, to nie będę się do ćwiczeń zmuszać, jeżeli nie mam potrzeby. Ale kiedy lustro zacznie mi podpowiadać, że to już ten czas, że jednak trzeba o siebie zadbać, to nie będę miała wymówki, będę musiała postawić sobie nowy cel i go realizować. Także idę w tę stronę i myślę, że to mi daje pozytywną energię.
Aktywnośc to nawyk!
Kiedyś, przez jakiś czas miałam problem zdrowotny i nie mogłam biegać. Nie mogłam uprawiać sportu, siedziałam w domu i czułam się coraz bardziej zmęczona. W momencie, kiedy lekarz dał mi zielone światło i powiedział, że mogę się już chociaż porozciągać, zrobić kilka przysiadów, od razu wróciła mi energia. Mimo, że miałam potem zakwasy. Pamiętam, że moi rodzice zawsze się dziwili, że tyle lat trenuję, a po jakiejś tam aktywności sportowej mam zakwasy. A to jest naturalne dla naszych mięśni. Nawet kiedy wykonujemy ten sam ruch, ale z ustawieniem stopy o stopień czy o kąt inaczej, to po prostu mięsień działa inaczej i to powoduje zakwasy. Dla niektórych to jest słodki ból, niektórzy to lubią. Ja – nie do końca.
Sport to też przyjaciele
Chcę jeszcze powiedzieć, że nie tęsknię tak bardzo za samym uprawianiem sportu, ale tęsknię za ludźmi. Bo sport to też przyjaciele, grupa osób. Pamiętam, że na samym początku, kiedy zaczynałam przygodę ze sportem, wcale nie chodziło o to, żeby osiągać jakieś wyniki, bić rekordy Polski, żeby się później okazało, że mam 69 (sama tego nie liczyłam, statystycy to liczyli). Wtedy to w ogóle nie było ważne. Ważne było to, że miałam tam swoją paczkę, swoją grupę przyjaciół, z którymi lubiłam się spotykać, z którymi jeździłam na zawody. To mnie motywowało. W sporcie też się tworzą przyjaźnie na całe życie, takie najszczersze przyjaźnie, bo jesteśmy z sobą w tych dobrych i w tych złych momentach. Sport rzeczywiście pokazuje, że spektrum tych uczuć jest bardzo duże. Także te przyjaźnie są na całe życie i sport dał mi to, że mam przyjaciół na całym świecie. Tak naprawdę gdziekolwiek nie pojadę, mam do kogo zapukać, mam z kim wypić kawę. Jeżeli rodzice rozważają, czy sport jest dobry czy zły, czy ich dziecko powinno uprawiać sport czy nie, to myślę, że jest to zdecydowanie plus, który przemawia za jego uprawianiem.
Zobacz też:
Codzienna dawka ruchu dla dziecka