Katarzyna Bajszczak – psycholog, seksuolog kliniczny, seksuolog dziecięcy katarzynabajszczak@gmail.com
Rozmowy o seksie są nie do uniknięcia
Dziecko ma w sobie naturalną ciekawość świata i rosnące dopiero z wiekiem poczucie wstydu. Naturalna ciekawość każe mu zadawać pytania nie bacząc na przyzwoitość czy rodzicielskie skrępowanie. To bezcenne.

Jeśli dziecko pyta, to znaczy, że chce wiedzieć. Jeśli oszukamy go w tej ważnej sprawie i roztoczymy wizję bocianów nieodpowiedzialnie podrzucających bobaski w kapuście, to możemy raz na zawsze utracić dobrą reputację osoby, która wie.
Wydaje mi się, że zawsze jest dobry moment na rozmowy o seksie. Zawsze, kiedy dziecko pyta, należy mu udzielać odpowiedzi. Ważne, żeby rozmówcą był rodzic a nie starsi koledzy na podwórku czy w szkole.
Oczywiście, należy to robić na poziomie dostępnym dla dziecka. Inaczej rozmawiamy z dzieckiem 3- czy 4-letnim, które pyta: “Mamusiu, skąd ja się wziąłem?” czy “Skąd się biorą dzieci?”
Skąd się biorą dzieci?
Ja jak najbardziej odradzam rodzicom opowieści o bocianach, kapuście i innych takich historiach, bo dziecko wcześniej czy później zrozumie, że jest to kłamstwo. Po co ma mieć do nas słuszne pretensje? Oczywiście poziom rozmowy musimy dostosować do przedziału wiekowego i poziomu poznawczego dziecka. Inaczej rozmawiamy z dzieckiem, które ma 4 lata, inaczej rozmawiamy z 6-latkiem i inaczej rozmawiamy z dorastającym nastolatkiem, ale wydaje mi się, że kwestią zasadniczą jest to, że nie ma złych pytań, nie należy ignorować pytań dziecka w sprawie seksu.
Nie ma, wydaje mi się, nic gorszego niż zbycie dziecka i powiedzenie, że “jesteś za mały, niczego nie zrozumiesz”. Nie! To jest właśnie problem rodziców. Rodzic jest od tego, żeby tak powiedział dziecku, żeby dziecko zrozumiało. To ma być zrobione w sposób przystępny, w sposób taki, który poznawczo jest w stanie ogarnąć, czyli nie ma złych pytań o seks, tylko jest kwestia tego, w jaki sposób, dobry czy zły, temu dziecku udzielimy odpowiedzi.